Barbety witają w Nowym Roku !!!

Przepraszamy za chwilowy brak wiadomości i postów. Nie żeby nie było o czym pisać, wręcz przeciwnie – tak dużo się działo, że nie było na to czasu. Ale już nadrabiamy i obiecujemy poprawę (tak koło lutego dogonimy blogiem czas ;)). Jest jeszcze kilka rzeczy z minionego roku, którymi chcemy się z Wami podzielić. Tak więc zaczynamy ! W Grudniu nasza wesoła ekipa po raz trzeci udała się na odpoczynek na Podlasie. Jak zawsze w jednej i niezastąpionej Wiejskej Zagrodzie Podlasie​. Tym razem było Nas więcej, do naszej ekipy dołączył Franek :). Łącznie więc sześćioro człowieków i cztery Barbety. I następnym razem znów pewnie ekipa się powiększy. O to kilka fotek , niestety pogoda nas nie rozpieszczała… Ale i tak było fantastycznie.

Tobiasz i Argo zapraszają na film

W oczekiwaniu na królewnę i jej cieczkę (tak my też już nie możemy się doczekać ). .. wczoraj udało nam się nagrać taki film. To jest generalnie prawie codzienna sytuacja u Wierciłap 😉 . Psiaki i nasz Tobiasz dorastają w pełnej przyjaźni a ta dwójka akurat najbardziej przypadła sobie to gustu. Lata róźnicy (Argo – 7 lat, Tobiasz – 1 rok) a zobaczcie jak się ze sobą dogadują przyjaciele (grissini krąży w obie strony). PS, zapraszamy na Wierciłapowy Facebook, tam też się trochę dzieje.

Barbety na wczasach we Francji

Przez ostatnie dwa tygodnie wypoczywaliśmy we Francji w Burgundii. Spędziliśmy tam fantastycznie nasze wakacje. Pogoda dopisywała, okolica była bajkowa, ale największym hitem okazał się nasz domek z prywatnym stawem. Nasze psy uwielbiały tam pływać, ciężko je było wyciągnąć z wody. Nasza dzielna Georgia nauczyła się aportować kaczki z wody, więc jesteśmy z niej bardzo dumni. Tuż za naszym płotem miały pastwisko krowy rasy Charolais , z którymi usilnie próbowały się bawić nasze psy. Machały do nich swoimi ogonami, skakały – zachęcając je do zabawy (Georgia próbowała nawet zanieść im piłeczkę), a one dalej stały niewzruszone i jadły trawę. Sława o naszym własnym stawie szybko się rozeszła po świecie, więc mieliśmy tam wielu gości … oczywiście z barbetami. Ale każda z tych wizyt była tak wyjątkowa, że zasługuje na oddzielny wpis. Oczywiście najważniejszym wydarzeniem było sympozjum o barbetach. Ale relację o tym wydarzeniu też opiszemy oddzielnie. Zdjęcia naszych barbetów we Francji do obejrzenia w galerii.

Dowodniaki

Korzystając z pięknej pogody postanowiliśmy pospacerować razem z naszymi psami po Kampinosie.   Przy parkingu płynął czysty strumyk, więc gdy zobaczyły go nasze psy od razu pobiegły w jego kierunku- nic w tym dziwnego w taką pogodę, jest ok 30 stopni . Dzisiaj nasza Georgia pierwszy raz pływała (wcześniej tylko wchodziła do wody, tak by zawsze mieć grunt pod nogami). Niesamowity dla nas był jej „styl pływacki” – tak perfekcyjny jakby robiła to od zawsze. Co nas uciszyło  najbardziej,  to jej pasja do aportu z wody.  Robiła to jak prawdziwy retriver- nawet otrzepywała się z wody dopiero po tym jak oddała aport do ręki. Niestety dummy zostawiliśmy w domu, bo nie planowaliśmy żadnej kąpieli. Więc pewnie jutro znowu pojedziemy tam, bardziej przygotowani.  

Jesień

Georgia ma naturalny instynkt do noszenia rzeczy (przynoszenia też) które jej się da. Kijka dostała w czasie spaceru z półtora kilometra od samochodu, doniosła go do końca nie wypuszczając z pyska ani nie gryząc. Świetnie rokowania przed kolojenym obozem myśliwskim.  

Kampinos

W ramach przygotowań do dogtrekkingu, kolejne 20 kilometrów po Kampinosie za nami, właściwie to dwunożni przeszli 20 kilometrów, czworonóg, dodając wszystkie kółka i skoki na bok zrobił chyba z 30. Warszawa to chyba jedyna stolica w Europie, z której wystarczy przejechać kilka kilometrów by podziwiać taką przyrodę.